Modlitwa wieczorna.

Zbieramy się do mycia, Pierwszy nie w nastroju, przedłuża jak może. Były już bajki, była woda, dokładka wody, a może owocek, to poczytajmy. Widzę, że specjalnie nie ma ochoty, ale czytania z reguły nie odmawiam – sięgam po cokolwiek, złapała mi się Zima Muminków. Pierwszy bez planu układa klocki odwrócony do mnie plecami, słucha ledwie ćwierćuchem.

Zima zaczyna się trochę nie bardzo, nie pamiętałam tego. Nie wiedzieć czemu Muminek budzi się z zimowego snu, sam w cichym, ciemnym i pustym domu, wśród pozakrywanych, zakurzonych mebli i owiniętych żyrandoli.

Nagle Muminek zląkł się i znieruchomiał w ciepłym mroku za promieniem księżyca. Poczuł się ogromnie samotny.

Mamo! Obudź się! – zawołał, ciągnąc za kołdrę. – Cały świat się gdzieś zgubił!

Ale Mama się nie obudziła. Co prawda do jej snu o lecie wkradł się na chwilę niepokój i troska, ale nie mogła się obudzić.

Więc Muminek zwinął się w kłębek na dywanie przy jej łóżku i długa zimowa noc ciągnęła się dalej.

Koniec podrozdziału, podnoszę wzrok. Pierwszy stoi tuż przy mnie, spięty, wyprostowany, z pełnymi łez oczami jak spodki. Niemal nie mruga.

Co ty przeczytałaś?!

No to tłumaczę spokojnie, że rodzina Muminka śpi w zimę, jak niedźwiedzie, ale on się obudził i mu trochę markotno…

Ale co przeczytałaś? Co on powiedział?!

Jeszcze nie chcę się poddać, jeszcze powtarzam: że wołał Mamę, ale ona nie mogła się obudzić, ale nic jej nie jest, tylko śpi sobie do wiosny…

Nie! Co on powiedział, no co? Czemu? Co ty przeczytałaś??

Wiem, o co mu chodzi, to przecież nie pierwszy raz. Tak samo wpatrywał się we mnie na przykład przy Mistrzu PabloPavo, kiedy uwiesił się usłyszanego w przelocie będziesz po prostu uwolniony” i długo prosił, łkając, żebym mu wytłumaczyła, dlaczego, dlaczego będzie uwolniony, dlaczego. No więc nie o to, że trochę smutno, trochę strasznie. To wcale nie opuszczony, mały Muminek powoduje, że na przemian otwiera i zaciska pięści. To nie Mama Muminka, leżąca jak martwa, niereagująca na płaczliwe prośby synka, oderwała go od budowy garażu. Wzdycham.

Powiedział, że cały świat się gdzieś zgubił.

Łzy toczą mu się filmowo, równo przez środek policzka.

———————————-

Mój trzyipółletni syn zachowuje się, jakby w klatce piersiowej trzymał, jak kiedyś górnicy dołowi, kanarka. Nie ma kompletnie pojęcia, dlaczego ten ptaszek w nim zaczyna się szarpać i trzepotać, wie tylko, że coś jest nie tak, nie umie go zignorować – czasem trochę walczy, bo balon, bo koledzy, bo ciastko, ale w końcu zawsze staje z tymi nienaturalnie otwartymi ślepiami, bezradny, na granicy płaczu.

Kanarek Pierwszego reaguje na poezję.

Dobry boże mój, sam wiesz, ja cię ostatnio rzadko o coś szturcham, ale proszę cię, proszę, pomóż nam jakoś nie zepsuć tego dziecka. Tak strasznie byłoby szkoda.

TSM

13 uwag do wpisu “Modlitwa wieczorna.

  1. oj, wiem jakie to uczucie.
    Jak widzę co wyczynia moje dziecko, jak go rajcuje jakaś zabawa – a potem robię sobie wewnętrzny przegląd siebie, to mi sie ciężko robi na sercu gdy się zastanawiam – jak to zrobić by tego nie stracił, by go nie zniechęcić.
    I robi się jeszcze ciężej, jak widzę, że staję się dla niego wzorem do naśladowania…

    I wtedy rozumiem tych facetów, którzy wychodzą po papierosy i wracają po latach… 🙂

    • aha, zapomniałem spytać – jak odpowiedziałaś?
      Bo pewnie problem w tym, żeby nie sprowadzać go tak z buta na ziemię prostą jednoznacznym wyjasnieniem bez możliwości interpretacji

      • Wiesz, on często nie potrzebuje konkretnej, werbalnej odpowiedzi – raczej takiego przytrzymania, przytulenia, takiego, ja wiem, przekonania, że ma czas sobie wszystko w sobie ułożyć, przetrawić, że nikt mu nie będzie przeszkadzał, że poczekam.
        Strasznie się pilnuję, żeby poczekać.

  2. Pingback: Znaczenie | Skrawki moje zatrzymane piórem i pikselem

  3. Od 11 lat czuwam, by nie zepsuc i…coraz czesciej widze,ze to za malo. Sama nie umiem, wiec jak moglam nauczyc, jak siebie ochronic przed nie zawsze przyjaznym swiatem.
    Moje skrzydla juz nie siegaja tam, gdzie jego wlasne nie sa jeszcze wystarczająco mocne…
    Czy musi byc ofiara, albo o ironio, oddelegowany do roli sprawcy, bo nie ma wspolczesnych socjalnych kompetencji? m.

Dodaj odpowiedź do takasobiematka Anuluj pisanie odpowiedzi