Homarzo.

Nic nie poradzę na to, że Liebster kojarzy mi się wyłącznie z lobster* i że nie przepadam za łańcuszkami. Kiedy jednak „masz go” trafiło mnie po raz trzeci, i tym razem w dodatku rzuciła nim jedna z moich najpierwszych i zdecydowanie najaktywniejszych Czytelniczek** (wcześniej dostało mi się od CamelJanki i ZuzinkowyŚwiat), postanowiłam, że się postaram. Jakoś. Boczkiem chociaż.

Dziś będzie o mnie.

Ogólnie rzecz biorąc jestem beznadziejna. Rozlazła, piżamolubna, rzeźbiona siekierą. Idę przed siebie powoli wcale nie dlatego, że z namaszczeniem kontempluję drogę – tak się po prostu czasem bezmyślnie zagapię. Jestem wygodna, uparcie trzymam się środka i przyjaciół. Mnóstwo ludzi jest wkręconych mocno w siatkę mojego życia – dzięki temu, kiedy spadam, utrzymuje mój ciężar.

Jestem idiotycznie zadowolona. Podziwiam mojego męża, lubię moje dzieciaki, znam moje miejsce w świecie. Mnóstwo rzeczy mi się po prostu przydarza. Nie mam specjalnych myśli na słowo mama, tak jak na słowo kobieta, żona, Polka. Abstrakcyjne pojęcia mnie nie definiują, co nie znaczy, że nie wpisuję się w żadne z nich.

Jestem uzależniona od kawy, a właściwie od samotnych misteriów kawowych na mieście, bo z używek jako takich przyjaźnię się wyłącznie z procentami. 

Bloguję, bo niewiele rzeczy robi lepiej niż głaski obcych ludzi i nie ma nic dającego więcej pseudousprawiedliwionego czasu na nierobienie tego, co się robić powinno. Mój mąż wie, że piszę bloga, dlatego nie ma zdjęć dzieci. Poza tym się nie wtrąca.

Chciałabym mieć słuch muzyczny i wyczucie rytmu – to taka komboodpowiedź na złotą rybkę, pytanie o talent, największe marzenie i sekret. Bo w sumie wszystko oprócz tego już chyba gdzieś było;]

 

Nie nominuję nikogo, bo się już taka nieużyta urodziłam, cóż począć. Ale serdecznie polecam przystanek u dwóch bardzo różnych ode mnie, bardzo różnych od siebie i bardzo fajnie trzeźwych babek: Zuzoonka i Dziulki. No i oczywiście u mojej Boskiej blogowej patronki:*

TSM

*Boski jest ten malutki homarek na wejściu, nie?

**Ej, wiecie, że ja mam Czytelniczki?! Prawdziwe, co się odzywają raz czasem, niektóre nawet (namierzyłam dwie) mają pe-ni-sa! Ekstra, nie?;> No przecież ekstra.

7 uwag do wpisu “Homarzo.

  1. czasem i nietrzeźwych, choć przez ostatnie 15 miesiecy (E dziś kończy równo 6msc) to udało się raz, w moje urodziny.
    Zapomniałaś napisać o swojej schizofrenii i parciu na fejm ❤

  2. uo uo uo, wysłałam linka mężowi, niech widzi mój sukces 😀 Taka jestem polecana 🙂 I ja też uwielbiam kawę na mieście. Ostatnio jak mi zamknęli galerię przed nosem to raczyłam się z koleżanką na Orlenie. Wyjście bez fancy kubeczka papierowego się nie liczy. Co z tego, że to była 21 i potem pół nocy miałam oczy jak 5 zł. Czułam się jak sam sex w wielkim mieście. Piona!

  3. Widzę, że nie tylko mi się nazwa kojarzy.
    Za każdym razem jak na jakimś blogu trafiam na tą nazwę to sie przez chwilę zastanawiam – na co im ten homar 🙂

Dodaj komentarz